Błotne wulkany w Rumunii - Andrzej Pasławski
Dodał: Milena Data: 2018-09-12 11:19:02 (czytane: 3389)
Rumunia jest tak blisko, a jednak daleko, szczególnie dla osób, które nie lubią podróżować, są jednak ciekawe. Sprzeczność? Tylko pozorna.
W pewnym liście, który odnalazłem w starym kryminale („Kolorowe siostry”, Garcia Francisco Pavon), ktoś napisał mniej więcej tak: „Chętnie przyjechałbym do was, ale trwoga ogarnia mnie na samą myśl o innym sedesie i innym łóżku. Nie ma to jak jazda na wozie rutyny.”
Kto nie lubi jeździć, mógł zajrzeć do Miejsko – Gminnej Biblioteki Publicznej w Busku- Zdroju 11 września 2018 roku. Naszym gościem był znany podróżnik i fotograf Andrzej Pasławski. Krakowianin, wagabunda, poliglota i człowiek z gatunku ciekawskich. Z tych, co to lubią zapach obozowego ogniska, zmieszany, jak sam przyznaje z zapachem dobrze przypieczonego boczku. Niewątpliwie podróże powodują wzmożone wydatkowanie energii, a potencjały trzeba jakoś wyrównać.
Pogadanka, chociaż trafniej byłoby to nazwać wykładem, nosiła tytuł: ”Błotne wulkany Rumunii”. Dlatego pozornie miało być o siarkowodorze, bąblach i innych gazach, z dodatkiem błota, bardziej czy też mniej rozwodnionego. O ile taka perspektywa mogła kogoś zniechęcić do tego stopnia, że nie zechciał przyjść, musi teraz zaczerpnąć z tego oto artykułu.
Uczestnicy wykładu (trzymajmy się może tego terminu), odbyli podróż w krainę fascynacji z lat dziecinnych, z prędkością najbardziej opływowego bolidu z wyśnionego toru saneczkowego, w skrajnie trudnych warunkach bajkowych, fantastycznych i legendowych. Półtorej godziny znakomitych fotografii, świetnej narracji, dotyku dali i tajemnicy. W pewnej chwili dal zmienia się w starożytną Dację, a ta znowu w samochód Dacię. Z Dacji właśnie powstała Rumunia, kraj piękny, dziki i bardzo przyjazny Polsce. Dali tego dowody, pomagając jak się dało Polakom, po wrześniowej klęsce.
Już Rzymianie upodobali sobie niegdysiejszą Rumunię, zdobywając ją dla soli, złota, a może i urody… Bezdroża, górskie ścieżki, błądzące po swobodzie konie. We wspaniałych jaskiniach żyją nietoperze. Kropelki wody tworzą cudne stalaktyty i podobne zjawiska – trwa to tysiącami lat. Góry Bihor, czynna od starożytności kopalnia złota Alburnus Maior, bajkowy zamek królów rumuńskich Sinaia.
Zamek Bran. Nie, to nie było to miejsce, skąd rządził wybitny polityk i hospodar wołoski Vlad III Palownik. Zrobiono mu krzywdę bajędami o wampirze Draculi, ale te bajki dobrze się sprzedają i tak już zostało. Książę musi posiadać pewne cechy, między innymi skuteczność i sprawiedliwość. On taki był.
Andrzej Pasławski zabrał nas w podróż po Rumunii tylko wirtualnie. Było to jednak niezapomniane przeżycie. Dziękujemy.
Kto nie lubi jeździć, mógł zajrzeć do Miejsko – Gminnej Biblioteki Publicznej w Busku- Zdroju 11 września 2018 roku. Naszym gościem był znany podróżnik i fotograf Andrzej Pasławski. Krakowianin, wagabunda, poliglota i człowiek z gatunku ciekawskich. Z tych, co to lubią zapach obozowego ogniska, zmieszany, jak sam przyznaje z zapachem dobrze przypieczonego boczku. Niewątpliwie podróże powodują wzmożone wydatkowanie energii, a potencjały trzeba jakoś wyrównać.
Pogadanka, chociaż trafniej byłoby to nazwać wykładem, nosiła tytuł: ”Błotne wulkany Rumunii”. Dlatego pozornie miało być o siarkowodorze, bąblach i innych gazach, z dodatkiem błota, bardziej czy też mniej rozwodnionego. O ile taka perspektywa mogła kogoś zniechęcić do tego stopnia, że nie zechciał przyjść, musi teraz zaczerpnąć z tego oto artykułu.
Uczestnicy wykładu (trzymajmy się może tego terminu), odbyli podróż w krainę fascynacji z lat dziecinnych, z prędkością najbardziej opływowego bolidu z wyśnionego toru saneczkowego, w skrajnie trudnych warunkach bajkowych, fantastycznych i legendowych. Półtorej godziny znakomitych fotografii, świetnej narracji, dotyku dali i tajemnicy. W pewnej chwili dal zmienia się w starożytną Dację, a ta znowu w samochód Dacię. Z Dacji właśnie powstała Rumunia, kraj piękny, dziki i bardzo przyjazny Polsce. Dali tego dowody, pomagając jak się dało Polakom, po wrześniowej klęsce.
Już Rzymianie upodobali sobie niegdysiejszą Rumunię, zdobywając ją dla soli, złota, a może i urody… Bezdroża, górskie ścieżki, błądzące po swobodzie konie. We wspaniałych jaskiniach żyją nietoperze. Kropelki wody tworzą cudne stalaktyty i podobne zjawiska – trwa to tysiącami lat. Góry Bihor, czynna od starożytności kopalnia złota Alburnus Maior, bajkowy zamek królów rumuńskich Sinaia.
Zamek Bran. Nie, to nie było to miejsce, skąd rządził wybitny polityk i hospodar wołoski Vlad III Palownik. Zrobiono mu krzywdę bajędami o wampirze Draculi, ale te bajki dobrze się sprzedają i tak już zostało. Książę musi posiadać pewne cechy, między innymi skuteczność i sprawiedliwość. On taki był.
Andrzej Pasławski zabrał nas w podróż po Rumunii tylko wirtualnie. Było to jednak niezapomniane przeżycie. Dziękujemy.
Reklama
REKLAMA
Komentarze (0)
Uwaga: Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Za wypowiedzi naruszające prawo lub chronione prawem dobra osób trzecich grozi odpowiedzialność karna lub cywilna. IP Twojego komputera: 3.140.188.16